"Bądź sobą, szukaj własnej drogi" Janusz Korczak

Archiwum - Aktualności

03 listopada 2011 14:50

Cmentarz - miejsce pamięci, głębokiej zadumy i ciszy.

 

 Kwiaty pamięci

       Są dni pełne radości, szczęścia i uniesień. Ale są też inne - pełne zadumy i smutku. I taki jest listopadowy dzień, kiedy to idziemy na cmentarze lub pod pomniki, zapalamy znicze, składamy kwiaty, wzdychamy, tęsknimy i... odchodzimy.

 

      W Dzień Zaduszny udaliśmy się z naszą wychowawczynią. p. Dorotą Kuśmider pod pomnik wzniesiony ku pamięci harcerzy rozstrzelanych przez Hitlerowców, który znajduje się przy ulicy Nadbzurzańskiej w Łowiczu. Złożyliśmy kwiaty oraz zapaliliśmy znicze. Chwilą ciszy i modlitwą oddaliśmy hołd poległym. 

 

Katarzyna Szczepańska "Biała chryzantema"

Z szarym niebem zlał się listopad
Krople kruków opadły na ziemię
Staliśmy w ciszy -

W tym dniu mówiła
Przeszłość.
W rytm bijącego serca zapalonych zniczy
Kapały liście
Wiatr plątał włosy: nasze z wierzbowymi
A potem dmuchnął i rozwiał wspomnienia
"Wieczne odpoczywanie" - mówiliśmy cicho
Kładąc wśród liści -
Białą chryzantemę.

 

            Dzień Zaduszny, czyli właściwe Święto Zmarłych - przypadające 2 listopada - wprowadzono do liturgii Kościoła powszechnego ponad sto lat później, w 998 r. Ten dzień był poświęcony zmarłym, których dusze mogą być zbawione dzięki jałmużnie i modlitwom.                                            

             W Polsce tradycja Dnia Zadusznego zaczęła się tworzyć już w XII wieku, a z końcem XV wieku była znana w całym kraju. Na kilka dni przed świętem ludzie porządkują groby swoich bliskich, zdobią je kwiatami  i zielonymi gałęziami. Dzień ten nie jest powszechnie obchodzony, chociaż w kościołach odprawiane są nabożeństwa żałobne.

 

Staropolskie obyczaje 

           Jeszcze w XIX wieku we wschodniej Polsce odprawiano obrzędy ku czci zmarłych zwane Dziadami (Adam Mickiewicz opisał je w swoim poemacie dramatycznym). Wierzono, że jadło i napoje mogą pokrzepić dusze, więc w przeddzień święta pieczono chleb i pierogi, gotowano bób i kaszę, a na wschodzie przyrządzano kutię z maku, pszenicy i miodu. Potrawy te ustawiano na stołach jako poczęstunek dla dusz zmarłych. Wieszano też czysty ręcznik, obok stawiano mydło i wodę, by dusze mogły się obmyć. Na noc zostawiano otwarte drzwi, żeby duchy mogły bez przeszkód przekroczyć progi swoich dawnych domostw. W tym dniu niektóre czynności były zakazane np. wylewanie wody po myciu naczyń przez okno, by nie oblać zabłąkanej tam duszy, a także palenie w piecu, bowiem tą drogą dusze dostawały się niekiedy do domu. 
             W całej Polsce ugaszczano żebraków i modlących się przy kościołach dziadów kościelnych (pątników utrzymujących się z jałmużny). W zamian za jadło modlili się oni za dusze zmarłych. Nikt nie skąpił im jedzenia, zapraszano ich do domu na ucztę, bo wierzono, że postać dziada może przybrać duch zmarłej osoby. Cmentarze były rozświetlone płonącymi na grobach lampkami, by błąkające się dusze mogły się przy nich oczyścić ogrzać. 
              Dziś inaczej obchodzimy Święto Zmarłych. Ofiary z jadła i napojów zastąpiły na mogiłach naręcza kwiatów i tzw. "wypominki", czyli przywoływanie zmarłych z imienia i nazwiska.

 

Światełko dla nieobecnych

Stara legenda głosi, że w noc pomiędzy Dniem Wszystkich Świętych, a Zaduszkami blask zapalonych na grobach zniczy wskazuje właściwą drogę zagubionym i nieszczęśliwym duszom, błąkającym się pomiędzy niebem a ziemią. Zapadający z wolna jesienny zmrok, rozświetlany blaskiem palących się zniczy, zaciera granice między światem tych, co odeszli i tych, którzy ciągle o nich pamiętają.  Ale nie jest to tylko dzień rozpaczy i smutku, bo przecież wierzymy, że nasi najbliżsi są w innym, lepszym świecie. Że nie odeszli zupełnie. Są w nas, naszej pamięci, sercach, wspomnieniach...

 Jest to święto głębokiej zadumy nad przemijaniem życia,
 czas refleksji nad sensem ludzkiego losu.

      

Przeczytano: 1289 razy. Wydrukuj|Do góry

Zdjęcia: